Pamiętnik Ewy”- taka przesyłka dotarła do Rodziny w latach 80-tych. „Oddać do rąk Janiny D”. Pomimo starań, nigdy nie udało się dotrzeć do adresatki. Pamiętnik budził emocje. Wspomina się tam miejsca i ludzi dobrze Rodzinie znane, gdyż Ewa okazała się odległą w czasie i przestrzeni kuzynką, mieszkającą gdzieś na Antypodach, z którą Rodzina straciła po wojnie kontakt. Pamiętnik przeleżał w szufladzie 30 lat. Nadszedł czas, aby podzielić się nim z Wami. Są to prywatne notatki, nigdy nie szykowane do publikacji, dlatego emocje w nich zawarte, często naiwne i patetyczne, są prawdziwe, a nie obliczone na efekt wstrząśnięcia czytelnikiem.

Zapraszam Was na wędrówkę w czasie i przestrzeni. Naszym przewodnikiem będzie Ewa Wojakowska-dziewczyna, która prowadziła przed wojną normalne, beztroskie życie, zanim jej świat się rozpadł.

Przepisując Pamiętnik nie ingeruję w składnię zdań, ani w archaiczną pisownię wyrazów. Poprawiam jedynie literówki, interpunkcję, kolejność słów tam, gdzie zaznaczyła to autorka. Ilustracje pochodzą z zasobów internetu, lub z archiwów własnych. Wprowadziłam je jako dekorację, nie stanowią one elementu pierwotnego pamiętnika. Konwencja bloga wymaga nadawania tytułów postom. Również owe tytuły nie są częścią pamiętnika.

Informacja dla nowych czytelników:

Po prawej stronie znajduje się link do początku historii Ewy.

Przed skopiowaniem fragmentów pamiętnika na inne portale, prosimy o zwrócenie się o zgodę!

czwartek, 25 listopada 2010

Mrówka.


Lato 1929 rok. Na moją propozycję tegoroczne lato spędzimy w Radłowicach na majątku państwa Barańskich. Przypomni to, zwłaszcza ojcu, te beztroskie lata spędzone w Woli Starej, otoczonej wzgórzami, urwiskami i lasami bukowo-jodłowymi.
Dworek w Radłowicach miły, położony w parku. Mamy do dyspozycji kort tenisowy, samochód, konie, a wokoło otacza nas wspaniały krajobraz. Najmilsze są jednak wieczory przy lampie naftowej.
Po kilku dniach przyjechał Mietek. Przywiózł mi piękny futerał, komplet przyborów do manicure.
Pogoda dopisuje, warunki dobre, przyjazd Mietka umila mi wakacje.
Państwo Barańscy mają parę ostrowłosych terierów. Piesek Cikuś, suczka Jula, a szczenię Mrówka. Od rana do wieczora pieszczę Mróweczkę. Ma jedno oczko w różowej oprawie, drugie w czarnej. Robi wrażenie, że jedno oczko ma mniejsze.
Pan Barański podarował mi Mrówkę, ale rodzice nie są zdecydowani, czy zabrać Mrówkę do Lwowa.
W dniu wyjazdu mama zadecydowała, aby Mrówki nie brać. Umotywowała tym, że psinie będzie w mieście źle, a nam przysporzy kłopotów.
Walizki spakowane, tylko je zamknąć. Mietek poszedł do swego pokoju, aby zamknąć walizkę. Wtem zauważył w walizce podejrzany ruch. Odchylił garderobę i zastał śpiącą Mróweczkę. Gdy mama to zobaczyła, powiedziała:
-To będzie wierna psina, jej los przesądzony.
Dziadzio Barański przyniósł obrożę, wyśliskał Mrówkę, mówił:
-Mróweczko, tyś wygrała dolarówkę.
Mróweczka była wierną, nieodstępną przyjaciółką. Była moją powiernicą i towarzyszyła nam wszędzie.

Po wakacjach nalegałam, aby Mietek porzucił posadę i kończył studia, tym bardziej, iż czeka go służba wojskowa.
Mietek opuścił posadę i kontynuuje studia.
Z wiosną 1930 roku Mietek ukończył studia, uzyskał dyplom i tytuł magistra filozofii.
W czerwcu pojechaliśmy na wakacje do Radłowic. Mietek smutny, ma powołanie do wojska, do Rawy Ruskiej. Czeka nas rozłąka. Na spacery chodzimy razem i snujemy plany naszej przyszłości.
W ostatnich dniach sierpnia pożegnałam Mietka. Odjeżdża, by spełnić obowiązek wobec ojczyzny.
Okres rekrucki potrwa 6 tygodni. W tym to czasie niedzielne urlopy nie obowiązują. Codziennie otrzymuję długie listy, przeżywam z Mietkiem jego radości i jego troski.
We Lwowie są targi wschodnie. Nie wezmę w nich udziału. Przyrzekłam Mietkowi, że bez niego nie pójdę do kina, teatru, ani na bal. Siedzę w domu, czytam książki i żyję jego listami.
Po 10-ciu dniach rozłąki, ktos ostro zadzwonił. Przyjechał Mietek z podchorążówką zwiedzać targi i wstąpił na godzinę.
Po okresie rekruckim, Mietek przyjeżdżał co niedzieli, więc czas szybko schodził, a dni płynęły wartko.

3 komentarze:

  1. Ten Mietek to niezły tyran. Bez niego nie można nigdzie chodzić... oj, kiepsko to wyglada !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tylko czekam, kiedy tąpnie i to konkretnie ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie zmierziło, że jak chłop w wojsku (a zapewne niezłych uciech tam używał), to baba musi solidaryzować się i odpuścić sobie rozrywki. Hm...

    OdpowiedzUsuń