Pamiętnik Ewy”- taka przesyłka dotarła do Rodziny w latach 80-tych. „Oddać do rąk Janiny D”. Pomimo starań, nigdy nie udało się dotrzeć do adresatki. Pamiętnik budził emocje. Wspomina się tam miejsca i ludzi dobrze Rodzinie znane, gdyż Ewa okazała się odległą w czasie i przestrzeni kuzynką, mieszkającą gdzieś na Antypodach, z którą Rodzina straciła po wojnie kontakt. Pamiętnik przeleżał w szufladzie 30 lat. Nadszedł czas, aby podzielić się nim z Wami. Są to prywatne notatki, nigdy nie szykowane do publikacji, dlatego emocje w nich zawarte, często naiwne i patetyczne, są prawdziwe, a nie obliczone na efekt wstrząśnięcia czytelnikiem.

Zapraszam Was na wędrówkę w czasie i przestrzeni. Naszym przewodnikiem będzie Ewa Wojakowska-dziewczyna, która prowadziła przed wojną normalne, beztroskie życie, zanim jej świat się rozpadł.

Przepisując Pamiętnik nie ingeruję w składnię zdań, ani w archaiczną pisownię wyrazów. Poprawiam jedynie literówki, interpunkcję, kolejność słów tam, gdzie zaznaczyła to autorka. Ilustracje pochodzą z zasobów internetu, lub z archiwów własnych. Wprowadziłam je jako dekorację, nie stanowią one elementu pierwotnego pamiętnika. Konwencja bloga wymaga nadawania tytułów postom. Również owe tytuły nie są częścią pamiętnika.

Informacja dla nowych czytelników:

Po prawej stronie znajduje się link do początku historii Ewy.

Przed skopiowaniem fragmentów pamiętnika na inne portale, prosimy o zwrócenie się o zgodę!

niedziela, 14 listopada 2010

Miłosne rozterki.


W tydzień po maturze wyjechałam z rodzicami do letniej stolicy Polski-Krynicy. Podróż odbyliśmy w przedziale II klasy. Zajęłam miejsce przy oknie, obserwując krajobraz Polski.
Nigdy nie patrzałam na świat takim okiem, jak dzisiaj. Podziwiałam przyrodę, jej piękno i wspaniałość. Przecież jestem dojrzałą umysłowo.
Wioski pogrążone w błogiej ciszy. Wokół zabudowań kury rozgrzebują stwardniałą powierzchnię ziemi, a kwoki oprowadzają kurczęta, wprowadzając w tryb życia.
Z oddali, znad strumyka, którego brzegi porosłe starymi wierzbami, słychać smętne melodie ludowe, wygrywane przez pastuszka na fujarce.


Lokomotywa mknie zawzięcie. Ojciec czyta dzienniki, a mama „Światowida”. Mnie interesuje przyroda. Dość mam książek. Umysł spragniony odpoczynku.
Pod wieczór stanęliśmy w Krynicy. Panuje niebywały ruch. Na deptakach rewia mód, towarzystwo wykwintne. Przeważają panie, ogorzałe od słońca przy pomocy kremów, a woń perfum zmieszana z zapachem lata. Wszędzie grają orkiestry, tańczą, wre życie, ludzie używają dnia. W Krynicy zapomniano o troskach i kłopotach. Twarze letników roześmiane i rozbawione.
Niebo czyste, jak łza. Z góry parkowej obserwujemy szczyty Tatr, a w dni upalne jedziemy do Żegiestowa, gdzie zażywamy kapieli w Popradzie, zaś w dni chłodne odbywamy wycieczki.
W Krynicy przebywają kadeci z Lwowskiego Korpusu. Uczęszczam z rodzicami na dancingi, tańczę z kadetami, ale myślą jestem przy Mietku.
Codziennie piszę do Mietka listy. Opisuję, jak spędzam wakacje i zachęcam go do przyjazdu do Krynicy.
Rano, po śniadaniu, wyczekuje listonosza. Czekam na list od Mietka, by następnie pójść na spacer.
Idzie listonosz. Wybiegam mu naprzeciw i pytam o list.
-Jest, proszę panienki, ze Lwowa.
Podziękowałam za list i poszłam do ogrodu. Usiadłam na ławeczce, rozcięłam kopertę, wyjęłam list i czytam:

„Ja też chodzę na dansingi, też się dużo bawię i dużo czasu spędzam w towarzystwie dziewczynek.
W Parku Stryjskim cudnie. Upajająco pachną kwitnące drzewa i tam doskonale bawię się z dziewczynkami. Szczególnie podoba im się mój pokój w willi. Z terasy obserwuję z nimi do północy światła neonów”.

Zmięłam list, by zniszczyć, ale gdy fala oburzenia minęła, postanowiłam list zachować.
Po ochłonięciu poczęłam na zimno analizować list Mietka. On nie zna szczerości, wyrósł w innej atmosferze, atmosferze nieszczerości. W wyobraźni jego powstała podejrzliwość i zazdrość, a te zrodziły u niego zemstę i dokuczliwość. Postanowiłam nie odpisać.
Twarz moja posmutniała. Rodzice zamęczają mnie pytaniem: „Co ci jest, może ci coś dolega”?
Po raz drugi Mietek zranił me serce. Podświadomie zapragnęłam zemsty, ale zemsta nie leży w mojej naturze. Chcę zapomnieć... nie mogę. Uczęszczam na dancingi, tańczę z kadetami, ale kocham Mietka.
Czekam na list od Mietka. Może odwoła, przeprosi, napisze, że to nie prawda.
Minął tydzień. Nie napisał. Widocznie nie kocha mnie. Mimo to, nijak nie mogę wyrwać z serca uczucia do Mietka.

Wakacje dobiegają końca. Powróciliśmy do Lwowa, ale zgryzota dalej targa me serce, tym bardziej, że Mietek unika mnie na ulicy.
Po dwóch miesiącach mama oświadczyła:
-Słuchaj Ewuniu, jutro na godzinę 12-tą poprosiłam Mieczysława do siebie”.
Byłam uradowaną i podekscytowaną, ale w głębi duszy wyrażałam obawę, czy zechce w ogóle przyjść.
Niedziela. Punktualnie o godzinie 12-tej słyszę dzwonek. Jestem podniecona, poszłam do swojego pokoju i z niecierpliwością oczekuję wyniku rozmowy mamy z Mietkiem.
Po kilku minutach mama weszła do mego pokoju i poprosiła mnie do salonu. Mama wręczyła Mietkowi zapieczętowany list, który pisał do mnie do Krynicy i ze spokojem powiedziała:
-Ponieważ listy pana dziwnie denerwowały Ewę, wobec tego uradziliśmy z mężem, aby ich Ewie nie oddawać”.
Mietek z usmiechem wziął list z rąk mamy i wręczył mnie. Powiedział:
-Proszę, ten list jest dla ciebie.
Po odejściu Mietka zaszłam do swego pokoju, rozcięłam kopertę i czytam:

„Treść poprzednich listów proszę mi darować. Kierowała mną zazdrość, ponieważ stale pisałaś, że chodzisz na dansingi. Wróć taka sama”.
List pocałowałam, a do mamy poczułam żal.
Między Mietkiem a mną zaistniały poprawne stosunki.



3 komentarze:

  1. Źródło obrazków-internet.

    Zobaczyć dziś pastuszka z fujarką nad strumykiem, lub gdziekolwiek indziej- bezcenne! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Sielski ten obrazek "wiejski" :)
    A ten Mietek coraz bardziej mi podpada :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie Krynica jest jednym z tych miejsc, do których chętnie wracam. Po raz pierwszy byłam tam z rodzicami na wczasach właśnie w czasie wakcji letnich. Gdy po wielu latach wróciłam i popatrzyłam dorosłym okiem wydała mi się inna, mniejsza, ale równie piękna. Dobrze, że pewne elementy kurortu pozostały stałe i stanowią dla mnie punkt odniesienia.
    Co za mama!? A gdzie prywatność i prawo do korespondencji?

    Zastanawiam się tylko, jak jadąc pociągiem, zakładając żółwie jego tempo, Ewa śledziła kury i pastuszka. No chyba, że gra tu rolę owa dojrzałość umysłowa:)
    Mnie natomist, po kilku przeczytanaych "kartkach" uderza zdolnosc wypowiadania się, wysławiania. Uważam, zę to stary tym nauczania. I chociaż do wielu jego aspektów można się przyczepić, to kształcenie językowe, jego jakosć jest niepodważalna.

    OdpowiedzUsuń