Pamiętnik Ewy”- taka przesyłka dotarła do Rodziny w latach 80-tych. „Oddać do rąk Janiny D”. Pomimo starań, nigdy nie udało się dotrzeć do adresatki. Pamiętnik budził emocje. Wspomina się tam miejsca i ludzi dobrze Rodzinie znane, gdyż Ewa okazała się odległą w czasie i przestrzeni kuzynką, mieszkającą gdzieś na Antypodach, z którą Rodzina straciła po wojnie kontakt. Pamiętnik przeleżał w szufladzie 30 lat. Nadszedł czas, aby podzielić się nim z Wami. Są to prywatne notatki, nigdy nie szykowane do publikacji, dlatego emocje w nich zawarte, często naiwne i patetyczne, są prawdziwe, a nie obliczone na efekt wstrząśnięcia czytelnikiem.

Zapraszam Was na wędrówkę w czasie i przestrzeni. Naszym przewodnikiem będzie Ewa Wojakowska-dziewczyna, która prowadziła przed wojną normalne, beztroskie życie, zanim jej świat się rozpadł.

Przepisując Pamiętnik nie ingeruję w składnię zdań, ani w archaiczną pisownię wyrazów. Poprawiam jedynie literówki, interpunkcję, kolejność słów tam, gdzie zaznaczyła to autorka. Ilustracje pochodzą z zasobów internetu, lub z archiwów własnych. Wprowadziłam je jako dekorację, nie stanowią one elementu pierwotnego pamiętnika. Konwencja bloga wymaga nadawania tytułów postom. Również owe tytuły nie są częścią pamiętnika.

Informacja dla nowych czytelników:

Po prawej stronie znajduje się link do początku historii Ewy.

Przed skopiowaniem fragmentów pamiętnika na inne portale, prosimy o zwrócenie się o zgodę!

sobota, 4 grudnia 2010

Ten drogi Lwów...

Lwowian cechuje żywiołowość. Co by w tym mieście nie zaszło, radość, czy smutek, przeżywa cały Lwów.
Rzadko Lwowianie opuszczają miasto rodzinne. Nie nęcą ich stanowiska, ani zaszczyty. Z pogodą znoszą gorsze warunki egzystencji, byle we Lwowie.
Jeśli ktoś popadł do Lwowa, to przepadł. Od Lwowian tryska radość, bije polskość, bo Lwów roześmiany i rozśpiewany.
We Lwowie wszyscy śpiewają, ci w salonach i ci w suterynach. Lwowianie śpiewają piosenki o Lwowie, jego życiu i wydarzeniach. Piosenki o Lwowie powstają w parterowych domkach na przedmieściach i wśród batiarów. Nie posiadają one formy, treści, rymu, ale za to mają swoisty rytm, bo są o Lwowie. Dlatego śpiewa je cały Lwów.
Lwów to miasto mej kołyski, moich marzeń, mej radości, mych kłopotów i trosk. Dziś jest miastem mych snów. Gdzieżbym nie była, myśli, uczucia moje zawsze są we Lwowie. Kiedy przymykam oczy, znużone trudami dnia, już idę alejami wśród drzew i krzewów po parku Stryjskim, gdzie zażywałam spacerów z Mietkiem.
Tuż za parkiem Stryjskim istniał plac wystawowy, szeroko znany w świecie handlowym z targów wschodnich. Co roku do Lwowa zjeżdżali swoi i obcy, wystawiali towary, zawierali transakcje handlowe i kwitł handel, jak za Korony Polskiej, bo Lwów leżał na wielkim szlaku handlowym, łączącym Wschód z Zachodem.
Jakby tu nie wspomnieć o wysokim zamku, ulubionym miejscu randez-vous. Tam nawiązałam pierwszą nić przyjaźni z Mietkiem. O zamku Lwów nucił swoistą piosenkę, jak to siedział ułan z mamką i snuli romans.
Każdy krzew, kwiat czy trawnik są mi znane. Wszystko to rosło razem ze mną i roniło rzewne łzy, gdy but, nasycony dziegciem, deptał ulice drogiego Lwowa.
Co wieczór, znużona czytaniem, unoszę swe myśli ku rotundzie, panoramie Racławickiej, to przemierzam ulicę Akademicką i zaglądam do kawiarni Zalewskiego, skąd uchodziły aromaty brazylijskiej kawy, pieczywa i bitej śmietany.

Nie wyobrażam sobie na Akademickiej innych topoli, jak te, które rosły razem ze mną. Dla pamięci matki składam pokłon Mickiewiczowi i przez Wały Hetmańskie, omijając Sobieskiego na koniu, zdążam pod gmach teatru, czytam olbrzymie afisze, co wystawiają w teatrze i kto śpiewa? Czy Adam Didur, czy Koralewicz, Wajdowa?


Tuż za teatrem istniał zwykły targ, pełen wieśniaków i mieszczan, a w drewnianych budkach handlowali Żydzi.
Na wałach rojno, beztrosko biegają dzieci, a wzdłuż rabatek grupkami stoją Żydzi w chałatach i jarmułkach i coś żywo szwargocą. To lwowska czarna giełda.

Lwów zawsze tętnił gwarnym życiem, a sprzedawcy gazet uganiali się po mieście i wykrzykiwali ostatnie wieści.
Pamiętam Ossolineum, Uniwersytet stary i nowy, Politechnikę, Ratusz z dumnymi lwami, te wspaniałe kościoły, ten piękny dworzec i te pagórki, wśród których oddycha Lwów.

Tęsknię za Łyczakowem, Zamarstynowem, Kleparowem, Gródeckiem, Stryjskim. W ogóle za Lwowem.
Z mych lat dziecięcych utkwiły mnie w pamięci piosenki, nucone przez panią Krzyworączkową:

„Ach ten Lewicki za miłość Ficki
Odpowiada przed Trybunałem dziś.
On to kochance odebrał życie
Trzykrotny z rewolweru dając w nia strzał”

Widzę Lwowskich kataryniarzy, obstąpionych przez dzieciarnię i służące, spragnione wróżb, i tych podwórzowych śpiewaków, opiewających Lwów.

„Gdybym się jeszcze urodzić miał znów
To tylko we Lwowie.
Niech inne se jadą, gdzie mogą, gdzie chcą,
Do Widnia, Paryża, Londynu,
A ja si ze Lwowa nie rusze na krok
Ta maciu ta joj, ta skarż mi Bóg”

Duszą i sercem jestem we Lwowie. Byłam we Lwowie w ten czas, kiedy w roku 1918 i 1919 toczono zacięte boje o każdy dom. O Lwów walczyli wszyscy, kobiety i dzieci, gdy hajdamaka chciał oderwać drogi Lwów od macierzy.
Hajdamacy mogą zmienić nazwę Lwowa, zamazać napisy polskie, zburzyć kościoły, zniszczyć pomniki, wygnać ludność polską, ale nie potrafią zmienić Lwowa, bo we Lwowie pozostały na straży prochy Orląt.

„W dzień deszczowy i ponury
Z cytadeli idą z góry
Szeregami lwowskie dzieci
Idą tułać się po świecie”

Lwowianie namiętnie kochają muzykę i śpiew, to też imieniny obchodzi nie tylko solenizant, ale cała ulica. Śpiewano i tańczono we wszystkich domach, nie wyłączając suteryn. Podczas uroczystości rodzinnych słychac śpiewy zespołowe:

„Ten drogi Lwów
To miast snów
Gdy kiedys usłyszę
Całuji rączki
Gorączkę mam już.
Ten Stryjski park,
Ten wschodni targ,
Te szanowania,
Padam do nóg i bądź zdrów
Ma tylko jeden Lwów”

Kiedy do Lwowa przybył człowiek, zwany „Mucha”, chodził po gzymsach kamienic, a podczas popisu na kamienicy Teliczkowej, przy ulicy Akademickiej, spadł i zabił się, Lwów wydarzenie to przybrał w piosenkę:

„Przyjechał do Lwowa
Człowiek zwany „Mucha”
Wlazł na Teliczkową
I wyzionął ducha.”

Nawet podczas kryzysu gospodarczego nie zaniechano śpiewu, ani tańca, a samorodni kompozytorzy tworzyli szlagiery.

W dobie radiofonizacji, oryginalne życie Lwowa przeniesiono na fale eteru, na których oddano gwarę, sposób myślenia, dowcipy i żywiołowość. Każdej niedzieli cała Polska słuchała lwowskiej fali, bo Lwów wnosił w życie humor, werwę i wesołość.

Do „osobistości” Lwowa należało kilka oryginalnych typów lwowian. Ślepa Mińcia wysiadywała na składanym stołeczku przed kawiarnią Wiedeńską i na harmonii wygrywała szlagiery. Mińcia była ubraną w pretensjonalne suknie, twarz miała pomaćkaną, niczym paleta malarza.
Którz we Lwowie nie znał Mayera, tego nieszkodliwego wariata. Codziennie chodził w innym mundurze wojskowym, obwieszony orderami. Mayer maszerował na czele pochodów, zawsze ubrany z fantazją, wywoływał wesoły nastrój. Władze miasta Lwowa kilkakrotnie wywoziły Mayera poza Lwów, ale on zawsze na czas pochodu powracał.
Trzecim unikatem był wariat niskiego wzrostu. Chodził boso. Z przodu, na sznurku, zwisała puszka na jedzenie. Chodził po uicach Lwowa i śpiewał:
„Tiulam, tiulam, tium, tium, tium”.
I z tym wszystkim Lwów był czarujący.

Lwowian nikt nie jest w stanie pozyskać dla swych niecnych celów. Nie pozyskały ich czerwone rubaszki, ani brunatne hemdy, bo Lwowianie gorąco kochają Polskę, dla niej zeszli w podziemie i walczyli z każdym, kto targnął po ich Lwów.


Lwowianie nie tylko walczyli z bronią w ręku o wolność Polski, ale rzuceni na dalekie stepy Kazachstanu, codziennie zanosili gorące modły do Stwórcy, wyrażane w szczególnej litanii:

„Kyrie elejson, Chryste elejson!
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas!
Boże Ojcze, któryś wywiódł lud Twój z niewoli egipskiej i wrócił do Ziemi Świętej-
Wróc nas do ojczyzny naszej!
Synu odkupicielu, któryś umęczony i ukrzyżowany zmartwychwstał i królujesz w chwale-
Zbudź z marłych ojczyznę naszą!
Matko Boska, którą ojcowie nasi nazywali Królową Polski-
Zbaw ojczyzne naszą!
Święty Stanisławie, Patronie Polski-módl się za nami!
Przez bohaterstwo żołnierzy polskich, poległych na Westerplatte i Helu-
Wybaw nas Panie!
Przez bohaterstwo Warszawy, Modlina, Lwowa-
Wybaw nas Panie!
Przez męczęńską ofiarę młodzieży polskiej-
Wybaw nas Panie!
Przez śmierć okrutną lotników polskich-
Wybaw nas Panie!
Przez bohaterstwo niewoli Polaków-
Wybaw nas Panie!
Przez rany i krew poległych za wiarę i wolność-
Wybaw nas Panie!
Przez łzy, katusze, cierpienia więzionych, zakładników, jeńców wojennych-
Wybaw nas Panie!
O zwycięstwo- Prosimy Cię Panie!
O udział w walce- Prosimy Cię Panie!
O Polskę wielka i niepodległą- Prosimy Cię Panie!
O rychłe wyniesienie sztandarów w ojczyźnie- Prosimy Cię Panie!
O szlachetną i uczciwą duszę dziecka polskiego- Prosimy Cię Panie!
O rychły powrót do kraju- Prosimy Cię Panie!
Ojcze przedwieczny! Jezus Chrystus syn Twój Najmilszy, którego słowa nigdy nie zawodzą, powiedział, że cokolwiek w imię Jego prosić będziemy, otrzymamy. Przeto dziś powtarzamy tę boską obietnicę Jego, prosząc Cię o łaskę rychłego powrotu do kraju i połączenia z najbliższymi. A powtarzamy nie ustami, ani wołaniem Ran Jego, z których płyną Krwi Najświętsze Zdroje, a przede wszystkim Rany Serca Najświętszego.
Ojcze Przedwieczny! Być nie może, abyś tej modlitwy nie wysłuchał! Amen.”
Leopolis semper fidelis

5 komentarzy:

  1. Z zasobów internetowych ściągnęłam stare widokówki ze Lwowa. I tak:
    1.ul. Akademicka
    2.Pomnik Mickiewicza
    3.Pomnik Sobieskiego na koniu
    4.Teatr Miejski
    5.Politechnika
    6.Kościół św. Elżbiety
    7."Orlęta"- W. Kossak
    8.Kościół św. Marii Magdaleny

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne fotografie wkomponowałaś.
    Ogromny smutek zawarty jest w tych słowach.
    Żal,że to już nigdy nie wróci.
    Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo to tak naprawdę pożegnanie Ewy ze Lwowem. Po ślubie wyprowadziła się z miasta, bywała tam tylko przy okazji wizyt u rodziców. A potem wiadomo- wojna i Lwów nie był już w Polsce.
    Rozbawiły mnie natomiast te wątki wariatów lwowskich, szczególnie tego, co go wywozili z miasta, a on zawsze wracał na pochody :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale, ze przepisujesz pamietnik Ewy. Jakze odmienne czasy od naszych.
    Przeczytalam od poczatku i juz czuje niedosyt i czekam na wiecej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam dziś przepisać co nieco, ale utknęłam na blogach innych ludzi :-) Powinnam mieć jakąś blokadę :-) Jutro postaram się wygospodarować chwilkę :-))) Dzięki, że jesteś z nami ;-)

    OdpowiedzUsuń