Pamiętnik Ewy”- taka przesyłka dotarła do Rodziny w latach 80-tych. „Oddać do rąk Janiny D”. Pomimo starań, nigdy nie udało się dotrzeć do adresatki. Pamiętnik budził emocje. Wspomina się tam miejsca i ludzi dobrze Rodzinie znane, gdyż Ewa okazała się odległą w czasie i przestrzeni kuzynką, mieszkającą gdzieś na Antypodach, z którą Rodzina straciła po wojnie kontakt. Pamiętnik przeleżał w szufladzie 30 lat. Nadszedł czas, aby podzielić się nim z Wami. Są to prywatne notatki, nigdy nie szykowane do publikacji, dlatego emocje w nich zawarte, często naiwne i patetyczne, są prawdziwe, a nie obliczone na efekt wstrząśnięcia czytelnikiem.

Zapraszam Was na wędrówkę w czasie i przestrzeni. Naszym przewodnikiem będzie Ewa Wojakowska-dziewczyna, która prowadziła przed wojną normalne, beztroskie życie, zanim jej świat się rozpadł.

Przepisując Pamiętnik nie ingeruję w składnię zdań, ani w archaiczną pisownię wyrazów. Poprawiam jedynie literówki, interpunkcję, kolejność słów tam, gdzie zaznaczyła to autorka. Ilustracje pochodzą z zasobów internetu, lub z archiwów własnych. Wprowadziłam je jako dekorację, nie stanowią one elementu pierwotnego pamiętnika. Konwencja bloga wymaga nadawania tytułów postom. Również owe tytuły nie są częścią pamiętnika.

Informacja dla nowych czytelników:

Po prawej stronie znajduje się link do początku historii Ewy.

Przed skopiowaniem fragmentów pamiętnika na inne portale, prosimy o zwrócenie się o zgodę!

wtorek, 11 stycznia 2011

Przeklęta willa.

Piątek 25 sierpnia 1939-tego. Jesteśmy we Lwowie.
Siedzimy w salonie u rodziców przy ulicy Gołąba.Nastrój przygnębiający. Ojciec powiedział:
-Nie mamy wodza.
Mietek był innego zdania, pełen energii i zapału.
Ojca niepokoi umowa z 23 sierpnia, zawarta pomiędzy Niemcami a Rosja Sowiecką. Wyraził obawę, że Moskwa usiłuje wepchnąć świat w wojnę, by skorzystać z wojennego chaosu i opanować Europę. Mietek zaś rozumował, iż pakt nasz z Anglią i Francją stworzył przeciwwagę.
Pijemy kawę, ale myśli nasze błądzą w nieznanej przyszłości.
-Los dziwne spłata podobieństwa. Przed tamtą wojną rodzice spędzili wakacje nad Adriatykiem, myśmy spędzili wakacje nad Bałtykiem. Wówczas ojciec został dyrektorem gimnazjum, obecnie Mietek został dyrektorem. Rok przed wojną rodzice nabyli mahoniowy salon, a my mahoniowy gabinet- powiedziałam.
Nastała cisza.
Mama, jak gdyby w zamyśleniu, dodała:
-Podczas tamtej wojny straciłam ojca.
Przeszedł mnie zimny dreszcz, jakby potwierdzał słowa mamy, że i mnie dotknie prawo serii.

Na ulicach Lwowa panuje nerwowy nastrój. Twarze przechodniów skupione, każdy zadaje sobie pytanie, „co to będzie”? Nikt nie pragnie wojny, ale nie ma Polaka, który by oddał piędź ziemi polskiej. W obliczu grożącego niebezpieczeństwa Naród Polski stanął murem przy zagrożonej ojczyźnie.
Wieczorem powróciliśmy do Przemyślan. Tu również mieszkańcy zmienili oblicza.

Sobota 26 sierpnia 1939. Mietek przebywa w kancelarii gimnazjum i przygotowuje materiały do otwarcia nowego roku szkolnego.
Radio nadaje normalny program, jedynie komunikaty podają wiadomości polityczne w tonie spokojnym. Odnosimy wrażenie, że nastąpiło lekkie odprężenie.

Niedziela 27 sierpnia 1939 roku. Panuje spokój. W urzędach zaprowadzono dyżury przy telefonach. Starosta Mikrowicz od kilku dni siedzi kamieniem w gabinecie.
Radio nadal nadaje normalny program. Siadamy do obiadu, wtem dzwoni telefon. Mietek podszedł do telefonu.
Opadła mi łyżka. „Na pewno wzywają Mietka do wojska”-pomyślałam.
-Dobrze, dobrze, panie starosto, zaraz po obiedzie- mówi Mietek.
Zbladłam. Odeszła mi chęć do jedzenia.
-Dzwonił starosta. Prosi, abyśmy po obiedzie pojechali z nimi na rydze.
-Chwała Bogu- odetchnęłam.
-Widocznie sytuacja uległa poprawie, jak starosta może wyjechać- zauważył Mietek.
Ogarnęła mnie radość, że z tej groźnej chmury wojny nie będzie.
Po obiedzie, w towarzystwie Mikrowiczów i Negruszów, pojechaliśmy do pobliskiego lasu. Starosta wprowadził wesoły nastrój, zapomnieliśmy o tym, co nad nami wisiało.

Poniedziałek, 28 sierpnia 1939. Zauważyłam ogólne odprężenie, choć starosta doręcza wezwania do wojska. Ton komunikatów radiowych na ogół uspokajający.
Mietek pilnie słucha radia. Dzienniki szeroko komentują pakt niemiecko-sowiecki, a Ilustrowany Kurier Codzienny zwraca uwagę na koncentrację wojsk niemieckich w Słowacji.
Wieczorem podano wiadomość, że ambasador Anglii w Berlinie prowadzi negocjacje w naszej sprawie.

Wtorek, 29 sierpnia 1939. Dyrektor Powiatowej Kasy Oszczędności- Negrusz- popełnił samobójstwo. Na tym tle krążą fantastyczne wieści.
W południe ogłoszono mobilizację. Powołani zdążają do pociągu, by na czas stanąć w koszarach. W sklepach ruch, mieszkańcy robią zapasy.
Dwie godziny później moblizację odwołano. Widocznie Niemcy zrezygnowali ze swych apetytów. Na twarzach mieszkańców wystąpiła radość.

W Przemyślanach wszyscy mówią o willi, w której Negrusz popełnił samobójstwo. Historia willi ciekawa. Kilka lat temu willę wybudował burmistrz Wojtowicz dla synów na miejscu, gdzie istniał młody sad owocowy. Przyjaciele odradzali wycięcie sadu, uważali, że willa wzniesiona na miejscu, gdzie rozmyślnie wycięto sad, będzie pasmem nieszczęść dla tych, którzy w niej zamieszkają.
Wojtowicz rady odrzucił, nazwał je zabobonami. Sad polecił wyciąć i pobudował komfortową willę. Willę zamieszkali synowie Wojtowicza z młodymi żonami. Po roku jedna Wojtowiczowa powiła dziecko, kalekę na nogę, a w jakiś czas później druga Wojtowiczowa zmarła na wrzód w mózgu.
Po pewnym czasie w willi tej zamieszkała urzędnicza rodzina Wysockich. Wysocka zachorowała na tę samą chorobę, co Wojtowiczowa i zmarła. Ciekawe, że obie zmarłe nosiły imię Maria. Następnie w willi zamieszkał wicestarosta Słocki. Rodzina Słockiego wpadała z jednej choroby w drugą, a obecnie w willi tej odebrał sobie życie Negrusz.
Zaiste, dziwne te wypadki.

4 komentarze:

  1. Tym razem obrazek przeklętej przez drzewa willi zrobiłam sama na podstawie kilku fotografii z internetu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy ten wątek z przeklętą willą...słyszałaś może o niej coś wiecej ?
    Niecierpliwie czekam na to co będzie dalej z Ewą. Wojna już tak blisko...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nic więcej nie wiem. W ogóle poza pamiętnikiem nic nie wiemy o Ewie. Babcia na pewno mogłaby powiedzieć coś więcej, gdyż we Lwowie musiała spotykać się Ewą. Babcia na kilka lat przed wojną mieszkała w tej kamienicy na ul. Gołąba, gdzie urodziła się Ewa i gdzie potem odwiedzała rodziców. Ale babcia od kilku lat nie żyje, a w latach 80-tych, kiedy Pamiętnik do niej dotarł, Krzysiek był za mały, aby spamiętać jej ewentualne wspomnienia o Ewie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, jestem ponownie :)
    Jedyny plus braku internetu ... to tyyyle czytania na raz :)
    Wątek o willi ciekawy, nie żdziwiłabym się gdyby w niej jeszcze straszyło.
    Ciekawam dalszych losów tej dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń